Seminarium Wolniewiczowskie – zjazd jedenasty (zdalny)

Przypominamy, że w sobotę, 11 grudnia o godz. 12.00, na kanale Katedry Bogusława Wolniewicza rozpoczyna się transmisja z jedenastego zjazdu Seminarium Wolniewiczowskiego. Referat o tytule Covid i magia a stochastyczne podstawy demokracji. Implikacje Wolniewiczowskie wygłosi prof. Paweł Okołowski.

Poniżej publikujemy główne tezy tego referatu i zapraszamy do udziału w dyskusji poprzez czat.

TEZY

– (1) W wyniku pandemii zmarło w Polsce 86 tys. osób, to hekatomba Hiroszimy, chociaż rozłożona na 700 dni; w Europie – niemal 1,5 mln, w świecie ponad 5 mln. Natomiast 23% studentów WUM odmawia szczepień. Nic się na tę odmowę intelektualnie nie poradzi. Nie jest to bowiem kwestia wiedzy, tylko wiary. Nieufni względem medycyny to są „dusze magiczne”, także pośród wykładowców.

– (2) Nie można się dziwić, że ludzie działają i myślą magicznie, nawet wykształceni. Magia jest bowiem pierwszą, pierwotną, najbardziej spontaniczną reakcją rozumu na świat – na jego chaotyczność, czyli niepewność losu (w tym także na chaotyczność ludzkich zachowań). Magia powstała na pierwszym etapie istnienia ludzkości, powstała zanim powstało cokolwiek ludzkiego. Na niej kończy się okres zwierzęcości, a zaczyna dzikości. Człowiek rozumie bowiem i odczuwa myśl (zdanie): „raz na wozie, raz pod wozem”. Ona go pobudza, deprymuje albo przeraża. Zwierzęta nie mają zaś stosunku do losu: działają wyłącznie aktualnie, wyposażone w instynkt i pamięć. Człowiek stosunek do losu ma – dlatego zawsze wytwarza, obok religii, wiedzę i magię. One stabilizują go „od środka”, wprowadzając jakikolwiek porządek do działań.

– (3) Tabu szczepionkowe (żywe od XIX w.) jest przeciwpowinne, a nawet zbrodnicze, chociaż niczym zbrodnia w afekcie. Nie można się jednak dziwić, że ludzie działają magicznie. Stale zachowują się przecież afektywnie –w obszarach śmierci, miłości czy wartości. Dotyczy to także sfery wolności. Dla wielu rzut kostką jest tylko osobliwością, anomalią, rąbkiem, niuansem bytu; tacy pojąć nie potrafią, że sami są podobnymi „kostkami”.

– (4) Powiada Prof. Wolniewicz, że lewicę i prawicę dzieli dziś głównie stosunek do etatyzmu (FiW, 3, s. 214): pierwsza gotowa wpuszczać państwo do domu, druga nie. Dlatego rzekomo lewica byłaby proszczepionkowa, a prawica – antyszczepionkowa. Ale bywa też odwrotnie, i to może dziwić. Otóż dwie sprawy się tu krzyżują, antropologicznie pierwotne: osobniczy stosunek do śmierci oraz takiż stosunek do niepewności losu (do przypadku).

– (5) Lewo- i prawoskrętność (dyspozycje wrodzone) w ogólności, pozahistorycznie, wyznaczane są przez osobniczy stosunek do śmierci (do jej fatalności, pewności). U L jest on histeryczny, a u P – rzeczowy, gdyż L czuli są zwłaszcza na śmiertelność własną, a P – głównie na cudzą, tj. bliskich).
P rzeczowo przeciwstawiają śmierci jakieś trwałe dzieła wydobywane z niebytu siłą więzów duchowych; L śmierci histerycznie przeciwstawiają jedynie wyobrażenia eschatologiczne oraz jakąś „działalność zastępczą” (zwalczanie „starej natury ludzkiej”, np. zabobonu, tradycji). Jeżeli L bywają twórczy, to wyłącznie słabnącą mocą wpojonych im przez tysiąclecia prawoskrętnych nawyków.

– (6) Czym innym natomiast jest osobniczy stosunek do niepewności losu, do przypadkowości. On także jest dyspozycją wrodzoną i dzieli ludzi na podatnych na magię oraz opornych względem niej. Magiczność i nie-magiczność byłyby zatem, obok L i P, zasadniczymi skłonnościami człowieka.
          U podatnych na magię (M) – nazwijmy ich „fatalistami” – jest to znów stosunek histeryczny, a u niepodatnych (non-M) – tych określmy mianem „hazardzistów” – rzeczowy. „Fataliści”  bowiem lekceważą bądź negują kategorię przypadku, „hazardziści” zaś biorą ją serio. Ci ostatni rzeczowo ograniczają więc przypadkowość życia – za pomocą wiedzy, a „działalność zastępczą” (zaklęcia) stosują tam tylko, gdzie wiedzy być nie może. „Fataliści” – histerycznie stosują „działalność zastępczą” mimo wiedzy czy w jej miejsce.

– (7) Lewica i prawica rozpadają się zatem na dwie części: magiczną i nie-magiczną.

RYSUNEK (ilustrujący ten podział, zostanie pokazany w trakcie referatu).

– (8) Stosunek do demokracji jest pochodną stosunku do niepewności losu (nie do autorytetu, na przykład). Mechanizm demokracji jest bowiem probabilistyczny – jak teoria ewolucji i fizyka kwantowa. Bogusław Wolniewicz powiada: „(…) można budować ściśle racjonalne teorie irracjonalności, matematyczna teoria prawdopodobieństwa jest tego koronnym dowodem (FiW, 2, s. 197). Teorie kwantów i dziedziczności – podobnie. Nikt zaś nie stworzył dotąd teorii demokracji, choć zrąb takowej istnieje i wiedzie także w stronę probabilizmu.

– (9) W Post factum padają emblematyczne słowa Wolniewicza: „Nigdy nie byłem lewakiem, nigdy nawet nie byłem liberałem. Zawsze byłem tylko demokratą” (s. 266). Wolniewicz był prawoskrętnym demokratą, opierał się etatyzmowi, ale i monarchizmowi, czy arystokratyzmowi w państwie technologicznym; był niemagiczny – interwencjonizm państwa dopuszczał, a nawet zalecał w niektórych obszarach. Był on, mówiąc inaczej, tychistą religijnym, ale nie mitologicznym. Ani lewica, która atakowała Wolniewicza za religianctwo, ani prawica zarzucająca mu niereligijność, nie brały pod uwagę jego stosunku do magii.

– (10) W perspektywie ogólnometafizycznej powiada Wolniewicz: „Teorię ewolucji trzeba wreszcie wziąć w filozofii na serio” (FiW, 3, s. 4). Ma on na uwadze niebotyczną – mówiąc słowami Miłosza – „moc przypadkowych mutacji” (FiW, 4, s. 249). Generalnie jednak chodzi o coś jeszcze ogólniejszego, czego ewolucja jest tylko pokazowym i dramatycznym wyrazem, o procesy stochastyczne rządzące bytem. „Fataliści” je ignorują, więc także covid i demokrację. U Wolniewicza natomiast mamy „apoteozę przypadku”, jak w epikureizmie.

– (11) Antyszczepionkowcy to magiczna lewica i magiczna prawica: anarchiści i monarchiści. Jedni i drudzy odrzucają przypadek, jedni i drudzy przeciwni są demokracji. Nie dziwimy się ich reakcjom. W przypadkowości bowiem – jak mówi Wolniewicz – objawia się nieludzki charakter wszechświata: jego chłód, obojętność i groza. Pociąga to u wielu ludzi, także przyzwoitych, szczególny sposób działania i myślenia. Wierzą w „Boga pewności”. Bóg natomiast – jak mówi Lem – „gra ze światem w kości i nie pozwala zajrzeć do kubka”. Otóż łatwiej niektórym uwierzyć w „spisek przeciw uniwersaliom”, choćby przeciw etatyzmowi jako takiemu, niż w „Boga niepewności”.

– (12) Demokratyzm wolnościowy (nie równościowy) zakłada wiarę w dobroczynną moc przypadku, tj. zjawisk masowych, statystycznych – że się w nich wyłonią liczne innowacje, a z nich rzeczy cenne. Sumienia bowiem, zwłaszcza w wielkiej chaotycznej liczbie, działają zgodnie w kierunku tych ostatnich – o ile tylko stymuluje je dobry obyczaj. Masowości czynnych sumień nie można przecenić, choć jest ich działanie wymierzone na długą metę. Inne zaś dążenia ludzkie w swej masie rozpraszają się i tłumią wzajemnie.

– (13) W demokracji wolnościowej (w państwie prawa) na co dzień dominują przeciętni, bo ich głosy się liczą statystycznie najbardziej; najgorszych eliminuje prawo, a najlepsi pozostają w tle czy cieniu – tego, co dojmujące. Demokracja jest uciążliwa: deprecjonuje najlepszych, pełna jest awantur (walki bez smaku) i wymaga stałej czujności. Ale  – powtórzmy – największa relatywnie swoboda wszystkich uruchamia maksimum talentów (zrodzonych stochastycznie), natomiast maksimum sumień działa w jedną stronę, wzmacniając stale dobro (reszta dążeń w huku się rozprasza). Demokracja niszczy geniuszy, ale oszczędza geniusz; jest bez smaku, ale utrwala smak; toleruje mniejsze zło, by zło największe hamować. Tak działają procesy stochastyczne, rządzone przez przypadek, i na długą metę. Jednak jedynie wiara w dobro i zło, oraz w statystykę może demokrację podtrzymywać. Demokracja wymaga wiary w przypadek.

%d blogerów lubi to: